Relacja ofiary bandyckiego napadu i usiłowania
zabójstwa Ryszarda Matuszewskiego:
zabójstwa Ryszarda Matuszewskiego:
„W dniu 20 marca 2002 około godz. 23–ej wieczorem ubrani po cywilnemu bandyci w liczbie 2 osób napadli mnie pod Politechniką Śląską w Gliwicach na ul. Akademickiej, przy osławionym z mordowania i terroryzowania mniejszości wyznaniowych Wydziale Górnictwa i Geologii. Byli ubrani na czarno jak GESTAPO. Szedłem tam razem ze swoją znajomą, która też została napadnięta. Jak się później okazało napastnicy byli strażą akademicką Politechniki Śląskiej wykonującą polecenia rektora tej tak zwanej uczelni państwowej i na etatach policyjnych.
Nie przedstawili się, nie okazali żadnej legitymacji służbowej. Nie mieli żadnych numerów służbowych. Zajechali cywilnym samochodem bez oznaczeń.
Jeden z bandytów rzucił się na mnie, chwycił mnie za ramię i szarpnął. Wrzasnął coś niezrozumiale, słabo słyszę bo we wcześniejszych pobiciach dokonanych przez UOP częściowo straciłem słuch na lewe ucho i słabo widzę o zmierzchu. Wyrwałem się napastnikowi i odskoczyłem, wtedy rzucili się na mnie z furią obaj bandyci. Znajoma z którą szedłem zaczęła uciekać w drugą stronę, jeden zaczął ją gonić. Z bramy rektoratu wyskoczył 3-ci napastnik i rzucił się do mnie. Wyjąłem gaz i zacząłem się osłaniać gazem pieprzowym (słabo skutecznym) ale oganiałem się przed tymi zbirami, którzy zaczęli mnie bić jakimiś ciężarkami na łańcuchach lub pasach o dużym zasięgu. Dwa razy trafili mnie mocno w głowę. Było pełno krwi. Zacząłem uciekać. Nie wiedziałem co się stało z koleżanką. Metalowe kule rozbiły mi głowę i lało się dużo krwi, gazem się jakoś osłaniałem i zacząłem przed tymi zbrodniarzami uciekać. Oni krzyczeli, „zajebiemy cię skurwysynu†i podobne strasznie wulgarne okrzyki. Po ciele trafili mnie więcej razy, a taki bandycki sprzęt jaki używali bardzo trudno jest ominąć lub się zasłonić, bo łańcuch się zawija. Uciekałem w stronę miasta od ulicy Akademickiej czyli od miejsca napadu szukając taksówki aby mnie zawiozła na Pogotowie bo byłem cały potwornie zlany krwią i traciłem przytomność. Jacyś ludzie byli przerażeni tym wyjątkowo bestialskim napadem i coś krzyczeli. Chyba chcieli spłoszyć zbrodniarzy.
Już myÅ›laÅ‚em, że uciekÅ‚em przed oprawcami, ale gdy byÅ‚em już koÅ‚o dworca PKP, koÅ‚o banku Å›lÄ…skiego, blisko postoju taxi, zajechaÅ‚o kilka cywilnych samochodów i wyskoczyÅ‚a z nich caÅ‚a banda okoÅ‚o 10 zbrodniarzy. UsÅ‚yszaÅ‚em „już nie żyjesz chujuâ€, „teraz ciÄ™ zajebiemy skurwielu†i zobaczyÅ‚em lufy pistoletów maszynowych ubranych na czarno gestapowców.
Zobaczywszy lufy pistoletów maszynowych wymierzone we mnie podniosÅ‚em rÄ™ce do góry i powiedziaÅ‚em „poddajÄ™ się†myÅ›lÄ…c, że to koniec mojego życia. Bandyci ubrani na czarno niczym prawdziwe gestapo hitlerowskie jakie widziaÅ‚em tylko na filmach. BÅ‚yskawicznie mnie dopadli, kopali w jajka, uderzyli w twarz kilkakrotnie i po nerkach. Tymi ciężkimi kulkami na Å‚aÅ„cuchach dostaÅ‚em kilka razy, także w gÅ‚owÄ™. Jeden z bandytów byÅ‚ bardzo wÅ›ciekÅ‚y, krzyczaÅ‚ „koniec z tobÄ…â€, „zabijemy ciÄ™â€, „teraz ciÄ™ wykoÅ„czymyâ€, „nie wiesz co ciÄ™ czekaâ€. PodjechaÅ‚ też samochód cywilny z którego wysiadÅ‚o dwóch policjantów i biernie siÄ™ przyglÄ…daÅ‚o zajÅ›ciu. Jeden z nich nawet próbowaÅ‚ uspokoić wÅ›ciekÅ‚ych oprawców odzianych w hitlerowska, esesmaÅ„skÄ… czerÅ„. PrzechodzÄ…cy ludzie krzyczeli w panice i uciekali.
Chwycili mnie i rzucili o ziemiÄ™, jeden chwyciÅ‚ mnie za palce lewej rÄ™ki i zaczÄ…Å‚ wyÅ‚amywać. W koÅ„cu szarpniÄ™ciem poÅ‚amaÅ‚ mi wskazujÄ…cy palec lewej rÄ™ki. W zasadzie wyrwaÅ‚ mi lewy wskaziciel, rozrywajÄ…c palec i powodujÄ…c otwarte zÅ‚amanie. PytaÅ‚em co ode mnie chcÄ…, ale powiedzieli: „stul mordÄ™ himavanti, bo bÄ™dzie z tobÄ… caÅ‚kiem źleâ€. Znali wiÄ™c dobrze mojÄ… przynależność wyznaniowÄ…!!!
Wrzucili mnie jak worek z kartoflami do cywilnego samochodu. Uderzyłem się przy tym głową jeszcze o samochód. Leciało ze mnie dużo krwi, całe ubranie było zakrwawione. Krew leciała z głowy i zalewała mi oczy, a także z połamanej bestialsko ręki. Pokrwawione ubrania przechowuję jako dowody rzeczowe z tego bandyckiego napadu.
W drugim samochodzie byÅ‚a towarzyszÄ…ca mi koleżanka. W samochodzie usÅ‚yszaÅ‚em, że mam przejebane za caÅ‚oksztaÅ‚t i że teraz mnie definitywnie zapierdolÄ…. UsÅ‚yszaÅ‚em, że mam siÄ™ nie odzywać, bo czeka mnie OÅ›wiÄ™cim. W radiowozie usÅ‚yszaÅ‚em jeszcze: „wybijemy Ci z gÅ‚owy sektÄ™ himavantiâ€. Ciekawe, skÄ…d ci bandyci znali mojÄ… przynależność religijnÄ…. Rozumiem, że byÅ‚a to krwawa zemsta za zÅ‚ożone wczeÅ›niej zawiadomienie o przestÄ™pstwie publicznego znieważania naszego KoÅ›cioÅ‚a w Auli Politechniki ÅšlÄ…skiej przez rektora i kler katolicki.
Jak się okazało, dowieziono nas do Komendy Policji nr 3 przy ulicy Akademickiej w Gliwicach. Ciemniało mi w oczach i słaniałem się na nogach, czułem że zaraz stracę przytomność. Sprawcy napadu popychali mnie i grozili dobiciem. Pojawił się nawet jakiś milicjant chyba niepokalany, ale kazał się cywilnym kolegom uspokoić trochę i wylegitymować zatrzymanych.
Na komendzie policji (chyba gestapo) dowiedziaÅ‚em siÄ™, że policja chciaÅ‚a nas tylko wylegitymować i że bÄ™dÄ™ mieć sprawÄ™ o stawianie czynnego oporu funkcjonariuszom i że sobie „zajebaÅ‚em papieryâ€. Pokazywano mi jakieÅ› plakaty i kazano czytać i wziąć do rÄ™ki. Nie byÅ‚em w stanie czytać bo ciemniaÅ‚o mi w oczach a krew zalewaÅ‚a oczy. Chyba cywilni bandyci potrzebowali jakiÅ› odcisków palców. Kartki byÅ‚y czarnobiaÅ‚e albo Å›ciemniaÅ‚o mi w oczach caÅ‚kowicie. Nie przesÅ‚uchiwano mnie w żadnej sprawie, nie sporzÄ…dzono żadnego protokoÅ‚u zatrzymania, ci cywile bez żadnych mundurów policyjnych straszyli, że za czynny napad na policjantów bÄ™dÄ™ mieć problemy i że narobiÅ‚em sobie kÅ‚opotów.
Wylegitymowali mnie w tej komendzie, poszturchując ostro i grożąc. Wyraźnie chyba obecność funkcjonariuszy ich temperowała. Z pytania jakiegoś policjanta do tych bandytów mogłem tylko wywnioskować, że bandyci to rektorska straż akademicka Politechniki Śląskiej mająca chyba swój pokój w tej komendzie policji.
Ciekawe jak to jest, że musieli mnie legitymować, chociaż znali dobrze mojÄ… przynależność religijnÄ…. Chyba to zrobili dlatego, że jakiÅ› policjant im tak kazaÅ‚ mówiÄ…c: „tylko ich wylegitymujcieâ€. ProsiÅ‚em o pomoc medycznÄ… i zawiezienie na Pogotowie Ratunkowe bo z gÅ‚owy i rÄ™ki laÅ‚a siÄ™ krew. CzuÅ‚em też silny ból w rozwalonej czaszce i w poÅ‚amanej rÄ™ce, ale odmówiono mi udzielenia pomocy lekarskiej. CzuÅ‚em siÄ™ sÅ‚abo i traciÅ‚em przytomność.
Niewątpliwie za napad na policjantów byłbym natychmiast aresztowany, a także za napaść na jakąś inną osobę. Bandyci raczyli więc sobie żartować. Jak już padałem od zamroczenia uderzeniami i upływem krwi bandyci kpili sobie, że musiałem się kleju nawąchać. A na żądanie doprowadzenia do lekarza pytali czy może nie lepiej byłoby od razu do grabarza. Nie wiedziałem czy mnie dobiją, czy wyjdę z tego żywym.
ANONIMOWI strażnicy akademickiej Politechniki ÅšlÄ…skiej kazali mi siÄ™ w koÅ„cu wynosić, jak siÄ™ zorientowali, że zaraz mogÄ™ caÅ‚kiem stracić przytomność. ChciaÅ‚em dostać ich numery sÅ‚użbowe, ale siÄ™ dowiedziaÅ‚em, że „jak mi jeszcze maÅ‚o to mogÄ… mi skopać chujaâ€. I powiedzieli, że „mam siÄ™ cieszyć że jeszcze żyjÄ™, bo sekty trzeba zapierdolić, a Polska to kraj dla katolików, a nie dla chujówâ€. Nie mogÅ‚em wyjść z Komendy Policji o wÅ‚asnych siÅ‚ach, wiÄ™c kazali mojej znajomej aby mnie zabraÅ‚a i wytransportowaÅ‚a z tej komendy bo inaczej bÄ™dzie źle. Znajoma jakoÅ› z pomocÄ… szturchaÅ„ców rektorskiego gestapo katolickiego jakoÅ› wyprowadziÅ‚a mnie z budynku.
Spotkaliśmy ludzi, którzy widzieli całe zajście pod rektoratem Politechniki Śląskiej. Pomogli dostać się na Pogotowie Ratunkowe. Noc spędziłem w szpitalu wojskowym w Gliwicach na dyżurującej chirurgii, gdzie dwóch specjalistów pozszywało moją głowę, poskładało rękę i pomogło dojść do siebie. Kilka dni przeleżałem w domu. Zrobiłem też obdukcję sadową z tego pobicia.
W charakterze podejrzanego o cokolwiek nie przesłuchano mnie, nie postawiono żadnego formalnego zarzutu, kazano się wynosić z komisariatu, nie sporządzono żadnego protokołu przesłuchania. Rozumiem, że nic nie popełniłem i za to zostałem pobity, że jestem odmiennej niż katolictwo wiary religijnej, a za znieważanie mojej religii złożyłem zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Gliwicach. Tak więc wygląda katolicko-policyjna zemsta za zgłaszanie kryminalnych przestępstw Rektora Politechniki (Bogusław Pochopień) i jego katolickich bandytów właściwym organom, które nabrały wody w usta i niewiadomo co robią ze śledztwem. Co najgorsze mnie jako ofierze bandyckiej napaści członków tzw. straży akademickiej nie udzielono niezbędnej pomocy medycznej w tym chirurgicznej. Chyba trzeba by Komendanta Policji przy ul. Akademickiej zamknąć za to we więzieniu oprócz bandytów korzystających z jego pomieszczeń.
Oto i demokracja, wolność, prawo i sprawiedliwość polskiego reżimu katolickiego katolików pokroju katolika Adolfa Hitlera. W Polsce nie ma już się nawet gdzie się odwoływać od napadów tajniaków po cywilnemu, PANÓW W CZERNI będących zbrodniarzami na usługach Sekty Katolików. A to przecież nie jest pierwszy na mnie bandycki napad hitlerowskich katolistów. Uprzejmie (jeszcze) pytam Ministra Sprawiedliwości, skąd jakaś tam straż akademicka czyli cywilni ochroniarze znają moją przynależność wyznaniową i jakim prawem urzędują w komendzie Policji Państwowej mordując innowierców??? Kiedy dostanę od Policji rentę za trwałe kalectwo???
Nie przedstawili się, nie okazali żadnej legitymacji służbowej. Nie mieli żadnych numerów służbowych. Zajechali cywilnym samochodem bez oznaczeń.
Jeden z bandytów rzucił się na mnie, chwycił mnie za ramię i szarpnął. Wrzasnął coś niezrozumiale, słabo słyszę bo we wcześniejszych pobiciach dokonanych przez UOP częściowo straciłem słuch na lewe ucho i słabo widzę o zmierzchu. Wyrwałem się napastnikowi i odskoczyłem, wtedy rzucili się na mnie z furią obaj bandyci. Znajoma z którą szedłem zaczęła uciekać w drugą stronę, jeden zaczął ją gonić. Z bramy rektoratu wyskoczył 3-ci napastnik i rzucił się do mnie. Wyjąłem gaz i zacząłem się osłaniać gazem pieprzowym (słabo skutecznym) ale oganiałem się przed tymi zbirami, którzy zaczęli mnie bić jakimiś ciężarkami na łańcuchach lub pasach o dużym zasięgu. Dwa razy trafili mnie mocno w głowę. Było pełno krwi. Zacząłem uciekać. Nie wiedziałem co się stało z koleżanką. Metalowe kule rozbiły mi głowę i lało się dużo krwi, gazem się jakoś osłaniałem i zacząłem przed tymi zbrodniarzami uciekać. Oni krzyczeli, „zajebiemy cię skurwysynu†i podobne strasznie wulgarne okrzyki. Po ciele trafili mnie więcej razy, a taki bandycki sprzęt jaki używali bardzo trudno jest ominąć lub się zasłonić, bo łańcuch się zawija. Uciekałem w stronę miasta od ulicy Akademickiej czyli od miejsca napadu szukając taksówki aby mnie zawiozła na Pogotowie bo byłem cały potwornie zlany krwią i traciłem przytomność. Jacyś ludzie byli przerażeni tym wyjątkowo bestialskim napadem i coś krzyczeli. Chyba chcieli spłoszyć zbrodniarzy.
Już myÅ›laÅ‚em, że uciekÅ‚em przed oprawcami, ale gdy byÅ‚em już koÅ‚o dworca PKP, koÅ‚o banku Å›lÄ…skiego, blisko postoju taxi, zajechaÅ‚o kilka cywilnych samochodów i wyskoczyÅ‚a z nich caÅ‚a banda okoÅ‚o 10 zbrodniarzy. UsÅ‚yszaÅ‚em „już nie żyjesz chujuâ€, „teraz ciÄ™ zajebiemy skurwielu†i zobaczyÅ‚em lufy pistoletów maszynowych ubranych na czarno gestapowców.
Zobaczywszy lufy pistoletów maszynowych wymierzone we mnie podniosÅ‚em rÄ™ce do góry i powiedziaÅ‚em „poddajÄ™ się†myÅ›lÄ…c, że to koniec mojego życia. Bandyci ubrani na czarno niczym prawdziwe gestapo hitlerowskie jakie widziaÅ‚em tylko na filmach. BÅ‚yskawicznie mnie dopadli, kopali w jajka, uderzyli w twarz kilkakrotnie i po nerkach. Tymi ciężkimi kulkami na Å‚aÅ„cuchach dostaÅ‚em kilka razy, także w gÅ‚owÄ™. Jeden z bandytów byÅ‚ bardzo wÅ›ciekÅ‚y, krzyczaÅ‚ „koniec z tobÄ…â€, „zabijemy ciÄ™â€, „teraz ciÄ™ wykoÅ„czymyâ€, „nie wiesz co ciÄ™ czekaâ€. PodjechaÅ‚ też samochód cywilny z którego wysiadÅ‚o dwóch policjantów i biernie siÄ™ przyglÄ…daÅ‚o zajÅ›ciu. Jeden z nich nawet próbowaÅ‚ uspokoić wÅ›ciekÅ‚ych oprawców odzianych w hitlerowska, esesmaÅ„skÄ… czerÅ„. PrzechodzÄ…cy ludzie krzyczeli w panice i uciekali.
Chwycili mnie i rzucili o ziemiÄ™, jeden chwyciÅ‚ mnie za palce lewej rÄ™ki i zaczÄ…Å‚ wyÅ‚amywać. W koÅ„cu szarpniÄ™ciem poÅ‚amaÅ‚ mi wskazujÄ…cy palec lewej rÄ™ki. W zasadzie wyrwaÅ‚ mi lewy wskaziciel, rozrywajÄ…c palec i powodujÄ…c otwarte zÅ‚amanie. PytaÅ‚em co ode mnie chcÄ…, ale powiedzieli: „stul mordÄ™ himavanti, bo bÄ™dzie z tobÄ… caÅ‚kiem źleâ€. Znali wiÄ™c dobrze mojÄ… przynależność wyznaniowÄ…!!!
Wrzucili mnie jak worek z kartoflami do cywilnego samochodu. Uderzyłem się przy tym głową jeszcze o samochód. Leciało ze mnie dużo krwi, całe ubranie było zakrwawione. Krew leciała z głowy i zalewała mi oczy, a także z połamanej bestialsko ręki. Pokrwawione ubrania przechowuję jako dowody rzeczowe z tego bandyckiego napadu.
W drugim samochodzie byÅ‚a towarzyszÄ…ca mi koleżanka. W samochodzie usÅ‚yszaÅ‚em, że mam przejebane za caÅ‚oksztaÅ‚t i że teraz mnie definitywnie zapierdolÄ…. UsÅ‚yszaÅ‚em, że mam siÄ™ nie odzywać, bo czeka mnie OÅ›wiÄ™cim. W radiowozie usÅ‚yszaÅ‚em jeszcze: „wybijemy Ci z gÅ‚owy sektÄ™ himavantiâ€. Ciekawe, skÄ…d ci bandyci znali mojÄ… przynależność religijnÄ…. Rozumiem, że byÅ‚a to krwawa zemsta za zÅ‚ożone wczeÅ›niej zawiadomienie o przestÄ™pstwie publicznego znieważania naszego KoÅ›cioÅ‚a w Auli Politechniki ÅšlÄ…skiej przez rektora i kler katolicki.
Jak się okazało, dowieziono nas do Komendy Policji nr 3 przy ulicy Akademickiej w Gliwicach. Ciemniało mi w oczach i słaniałem się na nogach, czułem że zaraz stracę przytomność. Sprawcy napadu popychali mnie i grozili dobiciem. Pojawił się nawet jakiś milicjant chyba niepokalany, ale kazał się cywilnym kolegom uspokoić trochę i wylegitymować zatrzymanych.
Na komendzie policji (chyba gestapo) dowiedziaÅ‚em siÄ™, że policja chciaÅ‚a nas tylko wylegitymować i że bÄ™dÄ™ mieć sprawÄ™ o stawianie czynnego oporu funkcjonariuszom i że sobie „zajebaÅ‚em papieryâ€. Pokazywano mi jakieÅ› plakaty i kazano czytać i wziąć do rÄ™ki. Nie byÅ‚em w stanie czytać bo ciemniaÅ‚o mi w oczach a krew zalewaÅ‚a oczy. Chyba cywilni bandyci potrzebowali jakiÅ› odcisków palców. Kartki byÅ‚y czarnobiaÅ‚e albo Å›ciemniaÅ‚o mi w oczach caÅ‚kowicie. Nie przesÅ‚uchiwano mnie w żadnej sprawie, nie sporzÄ…dzono żadnego protokoÅ‚u zatrzymania, ci cywile bez żadnych mundurów policyjnych straszyli, że za czynny napad na policjantów bÄ™dÄ™ mieć problemy i że narobiÅ‚em sobie kÅ‚opotów.
Wylegitymowali mnie w tej komendzie, poszturchując ostro i grożąc. Wyraźnie chyba obecność funkcjonariuszy ich temperowała. Z pytania jakiegoś policjanta do tych bandytów mogłem tylko wywnioskować, że bandyci to rektorska straż akademicka Politechniki Śląskiej mająca chyba swój pokój w tej komendzie policji.
Ciekawe jak to jest, że musieli mnie legitymować, chociaż znali dobrze mojÄ… przynależność religijnÄ…. Chyba to zrobili dlatego, że jakiÅ› policjant im tak kazaÅ‚ mówiÄ…c: „tylko ich wylegitymujcieâ€. ProsiÅ‚em o pomoc medycznÄ… i zawiezienie na Pogotowie Ratunkowe bo z gÅ‚owy i rÄ™ki laÅ‚a siÄ™ krew. CzuÅ‚em też silny ból w rozwalonej czaszce i w poÅ‚amanej rÄ™ce, ale odmówiono mi udzielenia pomocy lekarskiej. CzuÅ‚em siÄ™ sÅ‚abo i traciÅ‚em przytomność.
Niewątpliwie za napad na policjantów byłbym natychmiast aresztowany, a także za napaść na jakąś inną osobę. Bandyci raczyli więc sobie żartować. Jak już padałem od zamroczenia uderzeniami i upływem krwi bandyci kpili sobie, że musiałem się kleju nawąchać. A na żądanie doprowadzenia do lekarza pytali czy może nie lepiej byłoby od razu do grabarza. Nie wiedziałem czy mnie dobiją, czy wyjdę z tego żywym.
ANONIMOWI strażnicy akademickiej Politechniki ÅšlÄ…skiej kazali mi siÄ™ w koÅ„cu wynosić, jak siÄ™ zorientowali, że zaraz mogÄ™ caÅ‚kiem stracić przytomność. ChciaÅ‚em dostać ich numery sÅ‚użbowe, ale siÄ™ dowiedziaÅ‚em, że „jak mi jeszcze maÅ‚o to mogÄ… mi skopać chujaâ€. I powiedzieli, że „mam siÄ™ cieszyć że jeszcze żyjÄ™, bo sekty trzeba zapierdolić, a Polska to kraj dla katolików, a nie dla chujówâ€. Nie mogÅ‚em wyjść z Komendy Policji o wÅ‚asnych siÅ‚ach, wiÄ™c kazali mojej znajomej aby mnie zabraÅ‚a i wytransportowaÅ‚a z tej komendy bo inaczej bÄ™dzie źle. Znajoma jakoÅ› z pomocÄ… szturchaÅ„ców rektorskiego gestapo katolickiego jakoÅ› wyprowadziÅ‚a mnie z budynku.
Spotkaliśmy ludzi, którzy widzieli całe zajście pod rektoratem Politechniki Śląskiej. Pomogli dostać się na Pogotowie Ratunkowe. Noc spędziłem w szpitalu wojskowym w Gliwicach na dyżurującej chirurgii, gdzie dwóch specjalistów pozszywało moją głowę, poskładało rękę i pomogło dojść do siebie. Kilka dni przeleżałem w domu. Zrobiłem też obdukcję sadową z tego pobicia.
W charakterze podejrzanego o cokolwiek nie przesłuchano mnie, nie postawiono żadnego formalnego zarzutu, kazano się wynosić z komisariatu, nie sporządzono żadnego protokołu przesłuchania. Rozumiem, że nic nie popełniłem i za to zostałem pobity, że jestem odmiennej niż katolictwo wiary religijnej, a za znieważanie mojej religii złożyłem zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Gliwicach. Tak więc wygląda katolicko-policyjna zemsta za zgłaszanie kryminalnych przestępstw Rektora Politechniki (Bogusław Pochopień) i jego katolickich bandytów właściwym organom, które nabrały wody w usta i niewiadomo co robią ze śledztwem. Co najgorsze mnie jako ofierze bandyckiej napaści członków tzw. straży akademickiej nie udzielono niezbędnej pomocy medycznej w tym chirurgicznej. Chyba trzeba by Komendanta Policji przy ul. Akademickiej zamknąć za to we więzieniu oprócz bandytów korzystających z jego pomieszczeń.
Oto i demokracja, wolność, prawo i sprawiedliwość polskiego reżimu katolickiego katolików pokroju katolika Adolfa Hitlera. W Polsce nie ma już się nawet gdzie się odwoływać od napadów tajniaków po cywilnemu, PANÓW W CZERNI będących zbrodniarzami na usługach Sekty Katolików. A to przecież nie jest pierwszy na mnie bandycki napad hitlerowskich katolistów. Uprzejmie (jeszcze) pytam Ministra Sprawiedliwości, skąd jakaś tam straż akademicka czyli cywilni ochroniarze znają moją przynależność wyznaniową i jakim prawem urzędują w komendzie Policji Państwowej mordując innowierców??? Kiedy dostanę od Policji rentę za trwałe kalectwo???
Kontakt z ofiarą bandyckiego napadu i usiłowania zabójstwa:
BZH, c/o Ryszard Matuszewski, P.O. Box 247; 44-100 Gliwice 1; Poland,
lalitamohanbabaji@yahoo.com